piątek, 10 września 2010

co dalej?

1 września 2010 minęło 20 lat od czasu kiedy przekroczyłam progi mojej szkoły w charakterze nauczyciela. Kiedy byłam uczniem wydawała mi się oazą na pustyni - byłam związana z ludźmi, którzy ja tworzyli znajdując się po obu stronach barykady. W niej czułam się bezpieczna, akceptowana mimo moich defektów i niedoskonałości. Mogłam realizować marzenia, tworzyć muzyczne obrazy, konkurować wygrywając i ponosząc klęski.
Kiedy 1 września 1990 roku, po 4 latach od matury, wkraczałam do szkoły jako nauczyciel, miałam głowę pełną pomysłów i zapał do pracy.
 Początki były trudne. Z jednej strony uczniowie, którzy pamiętali mnie jako starszą koleżankę, z drugiej strony nauczyciele, dla których nadal byłam uczennicą.
Teraz po 20 latach pracy mogę powiedzieć, że osiągnęłam sukces. Moi uczniowie zdają na studia, są laureatami konkursów ogólnopolskich i międzynarodowych. Jestem doceniana przez Dyrekcję, a nawet Ministra Kultury. Jestem nauczycielem dyplomowanym, mogę wybierać kogo chcę uczyć. Mam wrażenie, ze jestem belfrem lubianym i szanowanym przez młodzież oraz moich kolegów po fachu.
Czegóż chcieć więcej?
Ale o tem potem

poniedziałek, 3 maja 2010

Dziś z okazji Święta Konstytucji 3 maja krótka lekcja historii.
Klasa III gimnazjum - na lekcji pada pytanie - co to jest Westerplatte - długa cisza, w końcu jeden śmiałek podnosi rękę do góry i pada odpowiedź w formie pytania KLASZTOR?
Już słyszę te głosy oburzenia typu co to za nauczyciel !!!!
Aja pytam co to za program nauczania gdzie na II Wojnę Światową przewidziano 2 godziny lekcyjne? Może ktoś mądry odpowie jak nauczyciel w ciągu tak krótkiego czasu ma przekazać choćby podstawowe wiadomości dotyczące tak obszernego i zagmatwanego okresu historycznego. Podobnie rzecz ma się z innymi wydarzeniami historycznymi. Suche fakty i daty to nie historia tylko leksykon.
W dobie Zjednoczonej Europy nie można bagatelizować świadomości i tożsamości narodowej każdego państwa wchodzącego w skład Unii.
 Nie byłam zwolennikiem Romana Giertycha i jego dziwacznych pomysłów dotyczących edukacji, ale z perspektywy czasu stwierdzam, że proponowana przez niego oddzielna lekcja historii Polski powinna zostać wprowadzona do polskich szkół, aby sytuacje podobne do tej opisanej na początku nie miały miejsca.

piątek, 30 kwietnia 2010

Zgodnie z tytułem mego bloga i deklaracją zawartą w pierwszym wpisie, rozpoczynam kurację.
Dziś popiszę sobie ogólnie o tym, co moim skromnym zdaniem jest największą bolączką współczesnej oświaty czyli o ludziach.
Zgodnie ze staropolskim przysłowiem, że ryba psuje się od głowy, zacznę od naszych kochanych władz.
Prawdą jest, że od wielu lat szkolnictwo w Polsce nie miało szczęścia do ministrów, niezależnie od opcji politycznej jaką reprezentowali. Efektem ich działań są reformy, które doprowadziły polskie szkoły na skraj upadku.
1. obniżenie podstawy programowej oraz wprowadzenie minimum programowego dostosowanego do możliwości uczniów z wszelkiego rodzaju "dysami" i ADHD
2. KURIOZALNY TWÓR czyli GIMNAZJUM przypadający na najtrudniejszy pod względem emocjonalnym okres rozwoju naszej, kochanej skądinąd młodzieży
3. testy 3, 6 i III klas oraz WSPANIAŁA NOWA MATURA sprowadzające się do poszukiwania tajemnych kluczy i liczenia zdań albo słów zgodnie z zasadą  - co za dużo to nie zdrowo lub bardziej obrazowo - nie myśl tyle bo Cię zjedzą motyle
4. wprowadzenie do szkół podstawowych sześciolatków, bez zabezpieczenia środków finansowych na właściwe przygotowanie i wyposażenie tychże placówek
NA ZAKOŃCZENIE gdyż senność mnie ogarnia
kadra pedagogiczna czyli worek treningowy, albo chłopiec do bicia
- zestresowana gdyż to rodzic ma zawsze rację
- sfrustrowana ponieważ jeśli uczeń osiąga wysokie wyniki to zasługa ucznia, jeśli ma problemy z nauką to nauczyciel jest zły
- zmęczona i zagoniona gdyż z jednego etatu trudno utrzymać rodzinę
ale przede wszystkim CIERPLIWA, KOCHAJĄCA SWOICH UCZNIÓW, CHĘTNA DO POMOCY W CZYNIE SPOŁECZNYM OCZYWIŚCIE, ZAANGAŻOWANA I POMYSŁOWA, WYCHOWUJĄCA
 ORAZ BRONIĄCA SWOICH WYCHOWANKÓW a mimo to stale poniżana i odsądzana od czci i wiary
I tym optymistycznym akcentem kończę, gdyż jutro jako, że sobota i Święto Pracy spędzę je w szkole z moimi uczniami

środa, 28 kwietnia 2010

Po dwudziestu latach pracy w zawodzie muzyka-pedagoga doszłam do momentu wypalenia i zwątpienia w sens mojej działalności.
Ten blog ma być swiostego rodzaju terapią, która mam nadzieję pozwoli mi na nowo odnaleźć radość i satysfakcję z prowadzonej przeze mnie działalności.
Zapraszam wszystkich, którym zależy na wszechstronnym wychowaniu młodego pokolenia Polaków.